populizm
Kto zna druga partię, która zamieniła 82% poparcia, na 52% niechęci!
Czytałem kiedyś takie opracowanie, w którym mowa było o tym, że gdyby przeprowadzić uczciwie wybory na Białorusi, Łukaszenka mógłby liczyć na blisko 60% poparcia. Procenty maja w sobie coś magicznego, kiedy patrzę na 82% Polaków popierających działania byłego premiera, to myślę sobie, że poziom naszej demokracji jest bliski białoruskiemu. Te 82% oznacza, że percepcji elektoratu mieści się mniej więcej między konsumentami disco polo i `oglądaczami' mydlanych oper. Nie jest niczym nadzwyczajnym to, że elektorat lgnie do populizmu, tak jest na całym siecie, problem polega na jakości tego populizmu i skali poparcia. W krajach Europy zachodniej, poparcie dla takich ludzi jak Heider, czy Jean-Marie Le Pen jest sporadyczne, jednorazowe i praktycznie bez powrotu. Nawet w takim kraju jak Rosja Żyrinowski nie może liczyć na więcej niż kilka procent poparcia. Drugą cechą charakterystyczną odróżniająca ugruntowane demokracje od naszego disco polo jest to, że we Francji czy Austrii partii populistycznych o skrajnych poglądach, które by się liczyły na scenie politycznej jest mało, zwykle jest to jedna partia, u nas mamy SO, LPR, PiS. 82% poparcie dla działań jakiegokolwiek polityka nie zdarza się w żadnym kraju demokracji zachodniej, to są parametry charakterystyczne dla Europy Wschodniej i republik bananowych. Z tym, że w krajach tego typu zwykle poparcie jest sztucznie podsycane strachem, oszustwami wyborczymi, oszustwami ośrodków badań, u nas poparcie jest spontaniczne niczym nie wymuszone, można by powiedzieć histeryczne.
Czym to tłumaczyć? Tłumaczyć należy to tym, że przeciętny Polak oczekuje od władzy tego, czego oczekuje Białorusin, Rosjanin, obywatel Togo, mianowicie władza ma rozwiązać wszystkie problemy obywateli. Polski wyborca ma nogi ugięte w kolanach i drgawki po całym ciele kiedy słyszy, że istnieje coś takiego jak społeczeństwo obywatelskie, bo kto to widział tak bez urzędnika decydować co się ma dziać w naszej gminie. Przyjmując taka postawę 82% Polaków patrzy jak w obrazek na premiera, który nie załatwił niczego, nie spłodził żadnej ustawy gospodarczej, ale jeździł od wsi do wsi, kręcił oberki, nakrzyczał na budowniczych autostrady, codziennie podkreślał, że jest rewelacyjnie, a cały zespół działań prowadzi do tego, że będzie jeszcze lepiej. Ten wiecznie uśmiechnięty człowiek o gołębim sercu, przypomina nieco sanitariusza, który chorym w ostatnim stadium raka, opowiada jak już wkrótce spełnią się wszystkie ich marzenia. Po przeczytaniu tych kilku zdań większość może dojść do wniosku, że czeka nas wielopokoleniowe sprawowanie rządów przez potomstwo Kazimierza i w tym miejscu przychodzi nam z pomocą kolejny paradoks polskiej estrady politycznej. Mianowicie tylko w Polsce klan rodzinny zdejmuje ze stanowiska kogoś kto ma rekordowe poparcie wśród obywateli, nie znam innej partii poza Cosa PiStra, która postąpiłaby w taki sposób, aby zamienić 82% poparcia, na 52 % niechęci. I to jest ta dobra wiadomość, aby polski elektorat dojrzał do demokracji potrzeba jeszcze dwóch pokoleń, na szczęśćcie mamy tak małostkowych i zakompleksionych polityków w partii rządzącej, że nie musimy liczyć na inteligencję elektoratu, by pozbyć się populistów, wystarczy skrajna głupota polityków IVRP.
Matka_Kurka 2006-07-11 11:00
Głosów: 75

URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=216
komentarze i post na forum onet.pl
Głosuj na ten tekst Wyślij ten tekst na E-Mail
Pospolite ruszenie z kosami na sztorc. Nowe elity walczące z elektryfikacją!
Problemem Polski nie jest, to że do władzy doszli populiści, nic to nadzwyczajnego i w świecie zjawisko wcale nie rzadkie, problem polski to `Kariera Nikodema Dyzmy'. Populizm nie musi oznaczać prymitywizmu, najczęściej populiści to ludzie cyniczni, ale inteligentni, tymczasem polski populizm, to kompletnie wyprany z wszelkich cech humanizmu i intelektualizmu bełkot, co tu się oszukiwać nawet Berlusconii, ba Berlusconi, Putin ma mniej w sobie z Azjaty niż kierownik leppper i bractwo kiemliczowe. Widział ktoś kiedy Władimira w dziurawych mokasynach, albo matkę Berlusconiego wsiadająca do samolotu z reklamówką, ktoś powie że patriotyzm, że kompetencje, że wiara w boga ważniejsza, a ja odpowiem zgoda, tylko po co od razu wkładać snopki w buty, chyba nie dla podkreślenia patriotyzmu, wiary w boga i kompetencji. Pewnego poziomu ludzie obdarzeni jakimkolwiek poczuciem smaku nie przekroczą i minister Meller już zrozumiał coś, czego jeszcze nie rozumie Zyta Gilowska, mianowicie to, że trudno zachować klasę w politycznym LZS. Tak się złożyło, że wszyscy ministrowie, którzy przypominają mężów stanu nie mieli nigdy nic wspólnego z PiS, Gilowska z PO, Meller z UW, Religa z tego co pamiętam tylko jakieś BBWR, żadna z wymienionych osób ani razu nie wspomniała o układzie, nie walczyła z dziennikarzami, każda stara się robić to na czym sie zna i tak naprawdę nie widać ich w mediach, bo nie maja na to czasu. Z kolei gwiazda medialna, kazimiera pracująca niemal co dzień odnosi sukces, ostatnio odniosła sukces łącząc banki, które miały się w ramach racji stanu nigdy nie połączyć, a co odpadło od banków, kazimiera kupi za nasze pieniądze. Po drodze wybitnie kompetentny czarek mech, twórca programu z niebieskiej książeczki pobożnych życzeń, alternatywa dla Balcerowicza wyleciał z rządu, nikt nie wie dlaczego, prawdopodobnie kłopoty zdrowotne.
PiS to partia plebejska, to twór opierający się na polskim prowincjonalizmie rozumianym jako sztuka disco polo i grillowanie na balkonie, to kompleksy sołtysa, który wybrał sie na wycieczkę do Pałacu Kultury, a dziurawe mokasyny i reklamówka, nie jest przypadkiem, jest czytelną i podświadomie eksponowaną symboliką. Partia Nikodemów D, która w naturalny sposób szuka kompanów wśród innych chłopaków z Piaseczna, natomiast panicznie boi sie słów takich jak inteligencja i elita, a ponieważ się boi opluwa wszystkie środowiska intelektualistów, począwszy od lekarzy w kamaszach, przez `bure pieski' dziennikarzy, aż po prawników, nie wyłączając TK. Kaczyńscy maja świadomość tego, że odwołują się do najniższych ludzkich instynktów i przez to ich zaplecze wyborcze, to ludzie w większości pozbawieni inicjatywy, tzw życiowe sieroty, czy bardziej dokładnie pokomunistyczne sieroty, które nie potrafiły się zaadoptować w warunkach demokracji, jaka by ta demokracja nie była, a swoje niepowodzenia tłumaczą wszechobecnym spiskiem i złodziejstwem tych, co ośmielili się odnieść sukces.. Grają bliźniacy na tej strunie, aż uszy puchną wmawiając nieudacznikom, że to oni są elitą i intelektualna bazą dla IVRP, a cóż może bardziej nobilitować masy niż piedestał, ponadto masy czuja się pewnie tylko wśród sobie podobnych, dlatego chętnie rozpalają z lepperem i gosiewskim grilla na balkonie w rytmie disco polo, a czego nie rozumieją opluwają, jak choćby swoich potencjalnych pracodawców złodziejskich liberałów chcących podatku liniowego (jaka to bogaty będzie płacił tyla co ja, po moim trupie). Z jednej strony kiemliczowe bractwo robi wszystko aby prostactwem na poziomie kurskiego i dorna, skupiać wokół siebie najbardziej pospolite grupy frustratów, z drugiej nie potrafią znieść tego, że ich prymitywny przekaz cała inteligencja z wyjątkiem promilowej endeckiej grupki profesorów z reguły opiewających 30 lat temu przyrost surówki na głowę mieszkańca, jak ideolog RM niejaki Nowak, nie zostawia suchej nitki na tej niestrawnej papce propagandowej nazywanej prawdziwą polskością. PiSu nie zaakceptowało żadne środowisko intelektualistów, łącznie z hierarchia kościoła katolickiego, tego kaczyńscy nie są w stanie przełknąć, dlatego pocieszenia szukają wśród toruńskich kołtunów opluwając inteligencje jako obcą ideowo i narodowo. Każdego dnia widać jak traumatyczne blizny wylizują prawi i sprawiedliwi, poczynając od infantylnych sztabowych młodych wykształconych z uporem maniaka odwołujących się ortografii, a kończąc na samym I strategu efendi jarosławie, który tworzy neologizmy typu łże-elity, by posmarować tą maścią wielokrotnie zdane rany przez inteligencje, bezlitośnie obśmiewającą prowincjonalizm i kołtuństwo małego człowieka i nie wiele wiekszych ludzików z IVRP. Na koniec może słówko o prowincjonalizmie (zanim usłyszę o yenteligencji), który można rozumieć jako antidotum dla plastikowego świata trendów i ta definicja jest mi bliska, jak koszula ciału, od mojej prowincjonalnej polany pod sosnowym lasem nie wyrwie mnie żadne morze coca coli, ani warszawskie kluby dyskusyjne lub rozmieć prowincję jako zaścianek, czy wielokrotnie cytowany ciemnogród i tą definicją posługuje się IVRP, łącząc proletariuszy wszystkich gmin walczących z szatanem elektryfikacji. Śmieszna jest Konopielka i zawiera proste prawdy, ale śmieszna jest na ekranie, nie wcielona w życie z udziałem 37 mln statystów w samym centrum Europy.
Matka_Kurka 2006-04-10 21:38
Głosów: 57

URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=365
komentarze i post na forum onet.pl
Głosuj na ten tekst Wyślij ten tekst na E-Mail
Już wkrótce każdy kto będzie chciał złoży kwiaty na zapomnianej mogile PiS!
Wszystko to już jakieś beznamiętne, jeszcze pół roku temu wyznawcy partii Normalne Negocjacje Polityczne w Pokoju Posłanki Beger podniecaliby się reklamówkami przyjaciół z PO, dziś już wszystko mdłe. Niby zrobili konferencję i coś tam pomruczeli pod nosem, że statystyki kłamią, nawet padły jakieś groźby, ale to raczej w kategoriach przedszkolnych dąsów i skarżenia pani należy rozpatrywać. Tak jak zawsze uważałem, że PO to partia rozpaczliwie nieudolna od strony marketingu politycznego, tym razem muszę pochwalić kampanię opartą na brutalnej prawdzie, choć oczywiście prawdzie dość populistycznie eksponowanej. Właśnie o taki inteligentny populizm chodzi w tej zabawie z elektoratem. Pokazanie kilku faktów, w taki sposób, żeby fakty krzyczały wielkimi cyframi, a na czole winnych faktów pojawia się pieczątka w stylu pitawalu jest chyba najciekawszym jak dotąd spotem reklamowym. Siła obrazu jest odpowiednia aby przekonać masy, że coś tu nie gra i o to dokładnie chodzi, pozostali myślący mają niezły ubaw z takiej reklamówki, bo przecież jest to ewidentna kpina z mentalności i metod walki politycznej PiS. Oczywiście podwyżka ceny ziemniaka o 80%, to nic innego jak zmiana ceny z 1 zł, a 1,8 zł, generalnie da się przeżyć, nawet gdy dorzucić do ziemniaków podsmażaną cebulę droższą o 70% i jako sadzone droższe o 50%, całe danie wyjdzie nam w cenie posiłku w dotowanym przez gminę mlecznym barze. Z której strony by nie patrzeć na te reklamówki widać rewanż za lodówkę i pluszaki, rewanż moim skromnym zdaniem ze wszech miar udany i skuteczny. Podejrzewam, że sprawa nie byłaby przedmiotem pozwu sądowego, gdyby w całej kampanii nie było twarzy recydywisty I stratega ze stemplem na zakolach. Przeszłyby i ceny podniesione do 100% i rozmowy z posłanką Beger nie wywołałby procesu, ale takie przypieczętowanie na czole I populisty, stratega amatora, musiało piekielnie zaboleć i skończyło się mizerną konferencją prasową. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować pomysłu PO, to zdecydowanie dobra myśl i pierwsza profesjonalna kampania dostosowana do polskich realiów. Pomysł z kwiatami nieco na deser, dość niesmaczny deser, jednakowoż bardzo ładnie operuje syndromem męczeństwa, tak doskonale opanowanym przez partię Pozorów i Socjalizmu, medianie sprzedaje się ciekawie. Wszystko wskazuje na to, że `nadzieja białych', partia stanowiąca najmniejsze zło dla Polski i Polaków o dziwo poszła po rozum do głowy, późno, ale dobrze, że w ogóle poszła. Tak trzymać, jakby powiedział każdy szanujący się `bezradny' obywatel IVRP. A propos bezradności, płynnie przechodzimy do kolejnych nokdaunów zaliczonych przez PiS. Mam wrażenie, ze semantyczne `bezradne' nadużycie wywołało niepoliczalną już burzę w szklance wody. Pierwszy po bracie i sam I strateg to osobnicy o mentalności pruskiego kaprala, to jedno z drugim w życiu nie słyszało o dyplomacji i plecie w tym żołdackim slangu co ślina na język przyniesie.
`Bezradni' Polacy wyjeżdżający do Anglii, `nieudolnie przetłumaczeni' na `nieudaczników', komicznie powtarzający się schemat maglowej amatorszczyzny. Małostkowość tych maleńkich ludzików nie pozwala im bez komentarza zostawić najdrobniejszego ataku, co powoduje, że każda naprawdę błaha sprawa urasta do rangi racji stanu. Sprowokować 160 cm kompleksów to zadanie łatwiejsze niż podniecanie byka czerwoną płachtą, obu miniaturkom wystarczy pokazać paluszek i zaślinią się w prostowaniu i wygładzaniu własnych kompromitacji do upadłego. Pomijam już ten nieszczęsny blamaż w Anglii, to już niestety norma, każda wizyta zaczyna się i kończy wpadką, ale w sprawach tak istotnych jak choćby ten skandaliczny incydent z notatką po spotkaniu z dyplomatami USA, czy laksacja po artykule w niemieckim brukowcu zakończona odwołaniem szczytu wyszehradzkiego, to po prostu następny politowania godny kadr ignorancji i kabotyństwa, budujący obraz Polski w świecie. Polski pod rządami dwóch panienek, w tym jednej starej panny. Smutne to, gorzki śmiech, ponura ironia. Na szczęście widzę ogólne zmęczenie materiału, na nikim już nie robi wrażenie ani Subotić, ani Mroziewicz, ani kolejni biskupi ujawniani przez `nadubowców'. Nikomu nie zawalił się system wartości, nie posypały się autorytety.....nuda. Polacy powoli tęsknią za mężami stanu, przystojnymi jak Bond, inteligentnymi jak Eistein, dwóch sołtysów Kierdziołków biegających z tatowym sierpem i siekających rękawy własnych koszul zaczynają mieć dość. Jeszcze do tego Jakubowska śladem Wasacza wyszła na powietrze i został josamotniony Mazur w zanadrzu, ale po wpadkach dyplomatycznych i z latającym szrotem F16, szanse na ekstradycję Mazura maleją i chyba nawet to już nie wzbudza emocji. Jest co prawda na czarną godzinę raport WSI i coś mi się wydaje, że skoro do tej pory go nie ujawniono, przed wyborami to nic ciekawego tam nie ma i jakoś nie che mi sie wierzyć, że jutro rzutem na taśmę będzie ujawniane, no może drobny przeciek do Trwam lub GP. Słowem nędza, nędza, nędza, taka powolna monotonna agonia IVRP, brzydka jak noc listopadowa. Dostała IVRP tyle razy w nos własnym rozpychającym się łokciem, że w końcu powoli się wykrwawia. Niestety mało to estetyczny i przesadnie wydłużony proces, kapie PiS i siermiężna koalicja na dno, tyle że wolno jak krew z nosa. To się musi skończyć nokautem ile razy można leżec na deskach....raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć.....
Matka_Kurka 2006-11-09 20:03
Głosów: 48

URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=445
komentarze i post na forum onet.pl
Głosuj na ten tekst Wyślij ten tekst na E-Mail