Poinformuj się o nowym tekście
Abonuj RSS
dla mobilnych:
lajt.matka-kurka.net

głosów: 154503
wizyt: 825092
odsłon: 2103113

Podsumowanie IV RP
Wyjątkowy rok
Historia jednego życia
Zawiniło Webasto
Podwórko

elektorat
polski katolicyzm
człowiek prosty
prawdziwy Polak
kompromitacja
patologia
manipulacja
mentalność kanara

raport wsi
nocna zmiana
stan wojenny
seks afera
lustracja
dyplomacja
gospodarka
prowokacja

kartofel
tandeta
choroba
w pewnej wsi
kuchnia staropolska
spowiedź
czytelnik uzależniony

Archiwum

2008
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń
2007
Grudzień
Listopad
Październik
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń
2006
Grudzień
Listopad
Październik
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń
2005
Grudzień
Listopad
Październik


polski katolicyzm


Polski "rustykalny katolicyzm" to nie religia, to choroba społeczna !
Mit niezależnego polskiego kościoła, ostatniego bastionu walki z komunizmem runął jak lepianka podmyta ciekiem wodnym, choć precyzyjniej byłoby rzecz nazwać ściekiem i niekoniecznie wodnym. Dla mnie żadne to zaskoczenie, oczywistym od początku całej zadymy zwanej sądem ostatecznym w archiwach esbeckich było, że kościół był jednym z najbardziej, jeśli nie najbardziej inwigilowaną instytucją i tylko ludzie odsyłający 100 PLN na poczet kosztów przesyłki 29 telewizora, który `wygrali' biorąc udział w losowaniu, w którym nigdy udziału nie brali, mogli wierzyć w tę bajeczkę o dziewiczej instytucji. Nigdzie, w żadnym kraju obozu demoludów kościół nie cieszył się taka swobodą jak w Polsce. Komuniści doskonale zdawali sobie sprawę, że w kraju, gdzie na co drugim rozstaju polnych dróg można spotkać wydłubanego w lipie świętego umieszczonego w kamiennej wnęce nie da się przeprowadzić ateizacji żadną drogą, a już na pewno drogą uświadamiania jak co ambitniejsi komisarze sobie planowali. Jeśli nie możesz pokonać wroga, pozostaje ci uczynić go swoim sprzymierzeńcem i tak też władza ludowa uczyniła. Od początku istnienia PRL kościół był skazany na pertraktacje z esbecją i to nie tylko w tym kontekście, który znamy obecnie, ale w kontekście zupełnie innym. Kardynał 1000-lecia również prowadził grę i zawierał kompromisy z komunistami, tego nie neguje żaden badacz, problem jednak polega na tym, w którym miejscu kończy się gra, kompromis, a zaczyna kolaboracja. Ci księża, którzy ustawili granicę kompromisu bardzo blisko katolickiej doktryny, trafiali na nogę od stołka, albo na łono Abrahama, ci co byli elastyczni pięli się w górę hierarchii kościoła, bo oczywistym jest, że esbecji zależało aby we władzach kościoła zasiadali `ekumeniści', nie ultrakatoliccy  radykałowie. Jeszcze bardziej zależało im na tym, by wprowadzić w strukturę kościoła jak największa liczbę TW, którzy mogli kształtować odpowiedni klimat w kościele wygodny dla komunistów i jeśli nie wspierający ideologię komunizmu, to przynajmniej nie przeszkadzający, nie rywalizujący z nią. Strach przed lustracją w kościele jest oczywisty i to już wyraźnie widać, że nie tylko dla tak zwanych `liberalnych' duchownych, ale i dla radykałów. Jeśli kilka miesięcy temu ktoś powiedziałby, że toruńskie hufce w beretach będą okładać parasolkami niemieckich i polskich dziennikarzy w obronie esbeckiego kolaboranta, uznano by go za mającego kłopoty z normą intelektualną. A tu proszę babcie pałowały żurnalistów jak szanujący się zomowiec przez potylicę po kolana.  

Nie tak dawno jeden z posłów pokazywał przedruki z jamajskiej prasy, przy okazji podawania przez weterynarza środków wczesnoporonnych dla bydła jednej z sekretarek SO, dziś już mamy nowy wizerunek Polski. TV Al-Dżazira, TV Malediwy, TV Bocvana pokazują obraz polskiego katolika broniącego kolaboranta SB, wbrew woli papieża. I tak mieszkaniec Bocvany, który w życiu na oczy Polaka nie widział teraz już wie, że przeciętny Polak jest Polką mającą około 65 lat, która w swojej świątyni krzyczy jak angielski kibic, parasolką tłucze zagranicznych korespondentów w obronie kolaboranta junty pod kuratelą Czerwonej Armii. Dlaczego tak się zachowuje przeciętny Polak katolik. To też prawdziwe kuriozum,. Zachowuje się tak ponieważ papież, czyli przedstawiciel Boga na ziemi odważył się myśleć i postąpić inaczej niż wyobrażają to sobie wierni skupieni wokół antysemickiego i ksenofobicznego `duchownego', kapelana i duszpasterza obecnej władzy. Polak i katolik postępuje tak, bo biskup skłamał wiernym i papieżowi, bo donosił na wiernych i swoich kolegów, ale to wszystko wybaczamy po chrześcijańsku, bo nasz ci on toruński, nie daj Bóg żeby był `każden inny' spoza naszych. Jednak i temu nie koniec, ten przeciętny Polak katolik w berecie, okłada nie te media co powinien i nie tym politykom co powinien zarzuca spisek. Zapewne nie dotrze to do wyfiokowanych fioletem i okraszonych beretem głów, ale media, które ugotowały TW Greya, to nie redaktor Adam, ale gadzinówka pod auspicjami obecnych specłużb i ich Rasputina Antoniego M. To była klasyczna akcja z udziałem specłużb, które wpłynęły na wybór hierarchy kościelnego, czyli innymi słowy układ. Do prawicowej gazety przedostaje się informacja o TW Greyu, wszyscy wiemy, że dziennikarze nie mają dostępu do akt IPN, zatem kto mógł je żurnalistom przekazać, albo pracownicy IPN, albo specsłużby, albo komisja kościelna. Komisji kościelnej do lustracji się nie spieszy, IPN raczej dba o swoje posady, zatem pozostaje Antek policmajster i tym bardziej jest to właściwy trop, że akcja jest wierną kopią sprawy Suboticia, czyli wyciek kontrolowany przez obecne kadłubkowe służby. Najciekawsze jest to, co się dzieje dalej, dalej to ultrakatolicki dziennikarz Terlikowski wbija na wcześniej zaciosany przez GP pal TW Adama Greya, a prawicowa władza w nocy niepokoi dostojnika w Watykanie, by ostatecznie unicestwić TW Adama podpalając go na wszelki wypadek i już rankiem bije brawo w świątyni zadowolona ze swojej intrygi. Zatem uczestnikami spisku są radykalnie prawicowe i prokatolickie specłużby, ultrakatolicka prasa i narodowi socjaliści sprawujący władzę. Tymczasem fanatyczno-katolicka rozgłośnia wysyła dywizję 70 latek w beretach by w obronie TW Greya okładały liberalną i zagraniczną prasę, która akurat do TW Adama miała stosunek łagodny, a część wręcz usprawiedliwiający.  

Wszystko to razem wzięte przedstawia jak najbardziej nędzny obraz Polski i Polaka, który poszedł kolejny już raz po wszystkich stacjach, nawet w tych krajach, gdzie jeszcze nie uporano się z kanibalizmem. Okazuje się, że tak naprawdę układem można nazwać porozumienie kleru i SB, które wspierają radykalne ultrakatolickie media, a w zasadzie ich część. Często się odwołuje władza IVRP do manipulowania masami przez demony przeszłości i obecnych władców, dusz jednak obecna władza jest w tym znacznie lepsza. Takie liberalne media to można po pierwsze olać, po drugie pomyśleć przy ich lekturze i wyciągnąć własne wnioski, dziennikarzy można wyśmiać, albo obłożyć parasolkami i w końcu minioną władzę można lżyć do woli. Przy tym układzie, który się zrodził teraz nie można zrobić nic, do kościoła w Polsce nie można nie chodzić, trzeba chodzić bo inaczej dziecko wróci z oplutym tornistrem. Kazań nie można nie słuchać, trzeba słuchać i nie ma tu nic do myślenia, to są nauki nie teksty do interpretacji. Wygłaszających kazania nie można traktować jak liberalnych dziennikarzy, okładając parasolkami, nie znam odważnego katolika, który by się na to poważył. W końcu niech ktoś spróbuje lżyć obecna władzę, jak lży do woli przeszłą, skończy jak Hubert bezdomny i ostatnia wisienka na tym torcie to spisek międzynarodowy, obecna władza zawsze może się dogadać z Watykanem w celu ustawieniu na tronie właściwego hierarchy. Innymi słowy w Polsce rządzi układ, radykalnej prasy katolickiej, prawicowej władzy będącej namiestnikiem obcego mocarstwa usytuowanego w okolicach Rzymu. Temu układowi sprzeciwia się inny układ stworzony przez SB, TW biskupów i toruńską odmianę ultrakatolickich mediów nie należy zapominać, że również część koalicyjnej prawicowej (Roman) władzy wsparła TW biskupa. Chyba już nikt nie ma wątpliwości, ze w Polsce rozdziała władzy świeckiej od kościoła jest ponurym dowcipem, ale mamy nowa jakość po raz pierwszy od czasów komuny, to nie kościół wpływa na władzę, a władza przy pomocy partyjnej prasy administruje kościołem. Oczywiście można spytać o co mi chodzi, bo to co jest napisane, to jeden wielki mętlik. Drodzy rodacy, to nie jest napisane, to jest opisane i to nie jest mętlik, to jest `bałagan', gdzie na Gnojnej `bawimy' się. Na szczęście to tylko i wyłącznie wewnętrzna sprawa i konflikt między ultraprawicowymi mediami, władzami i częścią radykalnego kościoła katolickiego. Przy okazji takich tekstów zawsze pojawiają się zarzuty, że to atak na wiarę i katolików, nie to nie jest atak na wiarę i katolików, to jest atak na `wiarę', `katolików', obecną `władzę', czyli te środowiska, które odwróciły uwagę od nominacji ignoranta, mgr inżyniera łożysk kulkowych na szefa NBP i to już niestety dotyczy nas wszystkich.  

Matka_Kurka 2007-01-09 12:01
Głosów: 184
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=665

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



A ja myślę, że stado zwane IVRP ma odpowiedniego pasterza!
Zapomnijmy o lustracji i całym tym jazgocie wokół niej, wyciągnijmy jego świątobliwość metropolitę, pasterza stołecznego z kontekstu polskiej siermiężnej rzeczywistości. Powiedzmy, że jego molarność purpurowa żyje sobie w  no na przykład Bawarii na wskroś katolickiej. Pewnego pięknego ranka do niewiele znaczącego kleryka przychodzi diabeł i powiada tak. Słuchaj sam widzisz, żeś cienki jak barszczyk wigilijny bez grzyba, nie miałbyś ochoty cos z tym zrobić. Oczywiście diabeł mówi po niemiecku, ale ponieważ jestem w dobrych stosunkach w księciem ciemności poprosiłem jego ekscelencję piekielną o tłumaczenie i dalsze dialogi na cztery nogi i ogon będą odbywać się już tylko w mowie słowiańskiej. Kleryk bez chwili wahania odrzekł posłańcowi piekła, chce być gruba ryba, nie chce być cienki, rzeknij słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Nie ma sprawy stary masz tu papier dziabnij gęsim piórem w kciuk, upuść krwi i podpisz mi tu weksel. Dziabnął kleryk podpisał i wyjechał na stypendium do Monachium w ramach pierwszej nagrody od diabła. Jak powszechnie wiadomo diabeł jak bank, chętnie pożycza i uszczęśliwia, ale odbija sobie z nawiązką (procentem). I tak przychodził kusy do kleryka po kolejne raty i kiedy klerykowi zabrakło fantów zaczął sprzedawać innych kleryków oraz tych, którymi jako pasterz miał się opiekować. Klerykowi taki układ odpowiadał, co więcej nic go to nie kosztowało, nie oddawał złota, dukatów, bydła rogatego, sprzedawał bliźnich na lewo i prawo, a tego towaru jest pod dostatkiem, tyle że jego świątobliwość stołeczna nie tylko sprzedawał ludzi i ideały, on sprzedał i rozmienił na drobne, przyzwoitość, wiarę, moralność, szacunek do samego siebie i innych.  

Kontakty z diabłem przychodziły klerykowi tak łatwo, że z czasem przejął wszelkie cechy i mentalność diabelską. Najbardziej spektakularną diabelską sztuczką kleryka, była autopromocja, czyli uczynienie świętego ojca z kapusia najgorszego autoramentu, bo takiego kapusia, co donosił po to, by wywindować swoje marne jestestwo do purpurowej władzy, inaczej nazwać niepodobna. I teraz kleryk modli się pod figura, a diabła ma za skórą. W tradycji chrześcijańskiej, na którą jak zwykle powołują się, w większości niedouczeni pryszczaci egzegeci, istnieje kanon postępowania, który gwarantuje życie wiecznie, mimo podłego życia doczesnego. Ten kanon odwołuje się do trzech elementów, przyznanie się do winny, żal za grzechy i w końcu rzecz najważniejsza pokuta. Katolik generalnie nie może narzekać na swoją religię, postępując według instrukcji może przejść jak przez grę typu `strzelkanka', gdzie po każdej platformie można odzyskać nowe życie, ba tych `zyć' może nabyć pod dostatkiem jak będzie dobrze strzelał. Na przykład prześpi się katolik z żoną sąsiada, tym samym narusza co najmniej dwa przykazania, nie cudzołóż, nie pożądaj żony bliźniego swego, w zasadzie łapie się to i na `nie kradnij', nie daj boże żeby rzecz miała miejsce w niedzielę, bo doszłoby jeszcze `pamiętaj abyś dzień itd.'. Co robi w takim przypadku katolik, ano przeskakuje na platformę i idzie do konfesjonału, w imię ojca i syna, drogi duchowny zgrzeszyłem z sąsiadową żoną, proszę o pojednanie i nowe życie. Po drugiej stronie kratki, w takich wypadkach słychać, synu ciężko zgrzeszyłeś, żałujesz za grzechy, odpowiedź żałuję, dobrze synu odmówisz 3 zdrowaśki i raz wierzę w Boga, a jak się znów poważysz żonę sąsiada bałamucić nie będzie litości, dostaniesz 30 zdrowasiek i 20 wierzę w Boga. Teraz idź synu i popraw się w tym nowym życiu, po pokucie jesteś czysty. Taka jest procedura, znana od 2000 lat. Po raz pierwszy, przesadziłem nie po raz pierwszy, w przypadku hierarchów, polityków i innych dostojnych bigotów jest to niemal nagminne, spowiedź przebiega nieco inaczej. Najpierw grzesznik oburza się, ze w ogóle ktoś śmie mu proponować spowiedź, gdy już zostanie zaciągnięty przed kratkę dalej idzie opornie. W pierwszym elemencie grzesznik właściwie się zastanawia, czy on się przyzna do grzechu czy nie, na początku szepce do kratki, że w zasadzie to on może rzucić kamieniem, bo jest czysty jak patelnie umuta w reklamie przez Panią Dykiel. Jednak w momencie gdy poczuje wzrok innych grzeszników, którzy pamiętają mu drobne i grube świństwa, z ciężkim sercem przyznaje, że grzeszył, ale to takie tam śmiesznostki. Potem pada pytanie czy żałuje, za grzech i tu nasz kleryk potrzebował 2 tygodni aby coś tam wybąkać, że może faktycznie brzydko jest wyrywać muchom skrzydełka i podlić się sprzedając bliźnich dla purpurowej peleryny. I w ostatnim etapie zwanym pokuta następuje rzecz kuriozalna, w ramach pokuty za spanie z żona sąsiada, po drugiej stronie kratki słychać, barwo chłopie, masz tu w nagrodę karnet do agencji masażu, a co ja gadam, weź sobie wszystkie stołeczne agencje na własność i pokutuj do woli.  

Temu wszystkiemu przyglądają się w milczeniu najbardziej światłe i bogobojne władze od czasów Braci Czeskich. No właśnie przyglądają się i milczą, ba będą musiały uklęknąć przed jego moralnością duchowno-stołeczną i ucałować pierścień TW `Greya'. Sami powiedzcie czyż to niepiękny widok, czyż to nie fantastyczne podsumowanie rewolucji moralnej, czy jest jakiś piękniejszy widok niż siermiężni `dygnitarze' IVRP całujący na kolanach dłoń SB. Te wszystkie uroczystości, wspólne dzielenie się opłatkiem, składanie kwiatów rocznicowych i wzajemne uprzejmości. Proszę panie Jarosławie, może pan pierwszy złoży goździka, nie nie wasza świątobliwość TW `Greyu Adamowiczu', pan pierwszy, oj ostrożnie wasza stołeczna pasterskość gdyż śliska nawierzchnia trotuaru. Czekam na pierwsze komunikaty kancelarii I stratega: `strateg przyjął w magdalence metropolitę, rozmowa odbyła się w ciepłej atmosferze, pierwszy po bracie przyjął zaproszenie na uroczyste imieniny jego `aby do ingresu, a potem jakoś to będzie' moralności. I tak między swemi jaskiniowcami, wilk wilkowi oka nie wykole, a baranki stadnie pójdą głosować na wilczych pasterzy IVRP, bo ślepi, niedouczeni i w podobnej `moralności' `katolickiej' ukształtowani. Amen.

Matka_Kurka 2007-01-06 12:54
Głosów: 122
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=664

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



Czy któryś z operatorów jest w stanie określić ile pójdzie sms-ów z cmentarzy?
Takie odrobinę osobliwe te nasze narodowo-religijne masowe obrzędy, osobliwe zarówno w formie jak i treści. Nie, żebym się tradycyjnie czepiał, ale tak mi się skojarzyło, że z jednej strony te obrzędy nacechowane są tradycyjnym polskim zastaw się, a postaw się z drugiej strony, odgórnie sterowaną refleksją. Coś jest takiego w polskiej mentalności, że od święta i zbiorowo zostawiamy wolne miejsce dla wędrowca zanim wzejdzie pierwsza gwiazda, wręczamy kobietom goździka tylko 8 marca, dodatkowo wypracowaliśmy niepowtarzalna w europie sztukę komponowania tygodniowych weekendów. Każda z tych osobliwych tradycji ma swoje paradoksy, na przykład takie miejsce dla wędrowca, to wcale nie znaczy, że tam ktoś ma usiąść, właściwie nie daj Bóg, żeby jaki obcy we święta nachodził, taki goździk w papierze kwieciem w dół, to on nie do końca bezinteresowny, to raczej barter, gdyż obdarowana stawia pół litry.  W dniu zadumy, czyli Święta Zmarłych, bo tych Wszystkich Świętych nie rozumiem, mamy na przykład najwięcej wypadków drogowych, z czego niemały odsetek, to świeżo upieczeni Wszyscy Święci. Dziwne to wszystko, tak dziwne jak na przykład tzw. Zielone Święta, gdzie kultywuje się zioła i rośliny, a głównie sprowadza się to do wyharatania siekierą kilku młodych brzózek, celem przystrojenie ganku. Niesamowity jest też ten popkulturowy klimat polskich świąt. Teraz to już nie ma takiej pompy jak bywało drzewiej. Kiedyś takie święto miało swoja oprawę, nie wspomnę już, ze do takiej wigili to się przygotowywało trzy dni, ileż to dziecięcych łez zostało wylanych w trakcie tych zabiegów, a to się biszkopt nie chciał odkleić od papieru śniadaniowego, a to szynki przesolone lub za twarde, bo mało saletry w marynacie i jak tylko się jakiś dzieciak nawinął zaraz zbierał po uszach w ramach odreagowania kulinarnych wpadek. Z 1 listopada to już trochę skromniej, ale i tak lekko nie było. Najpierw trzeba było pojechać do badylarza i wybrać największe z możliwych chryzantemy, zniczy praktycznie nie było, zatem domowym sposobem wypalało się parafinę,  z ziemniaka robiło podstawkę do knota ze sznurówki i zalewało całość w jakimś krysztale imieninowym.  

Dopiero solidnie wyposażeni w świąteczne gadżety ruszaliśmy na cmentarz, ale to też nie tak od razu. Najpierw trzeba było się odstrzelić i tu mieliśmy kilka prawdziwych hitów, na przykład młodzieżowy krzyk mody podhalańskie kozaki typu Relax, jeśli ktoś posiadał takie trzewiki cmentarz był jego. Panie z kolej choćby była polska złota jesień i 17 stopni w cieniu, zakładały, również podhalańskie, kożuchy, albo futra z nutrii, takie futro to już była wyższa szkoła jazdy. Co uboższe damy elegantki owijały szyje srebrnymi lisami syberyjskimi z takimi plastikowymi oczkami, nie wiedzieć czemu zawsze piwnymi. W takim uposażeniu wierzchnim kładło się z dumą największe chryzantemy, w największym krysztale i rozglądało wkoło, czy ktoś większych nie postawił, jakby śmiał to wyszukiwało się inną słabość przeciwnika i częstowało się konkurencję dobrym słowem, coś w stylu: `patrz jaki frajer bez Relaksów przyszedł', albo `zobacz na tą, ten lis jak chomik wygląda'. Gdy już konieczne uwagi były wymienione, skupiano się na opuszczonych grobach. I tak pani w lisie przemawiała do pani w Korzuchu. Popatrz pani, a ten taki owaki syn, tak ten grób zapuścił, a ta matka dla niego żyły sobie wypruwała i dom mu zostawiła i książeczkę PKO i zobacz pani matkę przed śmiercią do domu starców oddał, a teraz nawet pijaczyna na grób nie przyjedzie. Wtedy pani w Korzuchu ripostuje. Coś pani, to nie ten, to przecież grób starej Bodnarowej, co to jej syna od pioruna zabiło, a te drugie dzieci to do Ameryki pojechały i tak ta mogiła sama się została. A daj pani spokój, żeby to tak grób matki zapuścić, ja to bym po nocach nie spała, Bój się pani Boga, co ludzie powiedzą. Takie to było słychać rozmowy, na cmentarzu w dzień targowy. Dziś to już płycizna, komercha. Szpanu Relaksami nie zadasz, kożuchy wyszły z mody, chryzantemy i znicze wszystkie największe bo z promocji. Jedynie komórą można przyświrować, albo kamaszem Adidasa. Nie wiem tylko jak z ulubioną cmentarna rozrywką dzieci, mianowicie wytapianiem wielkiej woskowej łapy, chyba też obyczaj upadał, bo jak taka oblepioną woskiem łapą wysłać sms-a.



Matka_Kurka 2006-11-01 10:49
Głosów: 79
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=262

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



Dziś mamy wielkie święto polskiego katolicyzmu! Jutro wszystko spowszednieje!
Nieznośne i żenujące jest to przedstawienie, pojmowanie religii w kategoriach pierwszomajowego pochodu, gdzie ludzie pracy zostali zastąpieni bigotami, Międzynarodówka Boże cos Polskę, a trybuna amboną. Tłum nie dzierży portretów wodzów, a wymachuje podobizną bogu ducha winnego, przyzwoitego człowieka, głęboko wierzącego i postępującego zgodnie z przyjęta wiarą, którą teraz masy zamieniają w religijny kicz odpustowy. Nie da się znieść tej narodowej histerii, tego pochodu bigotów walących w dzwony, zamieniających hejnał na Barke, kanałów opanowanych życiorysem i nokturnami, tego stawiania pomników w każdej gminie, mianowania ulic i przedszkoli imieniem, kremówek na deser, kubków porcelanowych z wizerunkiem, toż to kult jednostki, płycizna pozorów, inscenizacja `Świętoszka'. Cały ten cyrk da się porównać tylko z kąpielami w Gangesie, lub filipińskim ukrzyżowaniem Chrystusa, gdzie krew leje sie wiadrami w imię wiary. Usiądź i pomyśl Polaku katoliku, jak ten pochód autostradą `wiary', który urządzasz grzmiąc w trąby i wylewając krokodyle łzy rozmija się z drogą, którą w ciszy i skupieniu przemierzał ten, co odszedł rok temu. Nie jest to mój święty, nie jest to mój drogowskaz, nawet nie jest to mój autorytet, ale był to człowiek, którego nikt nie musiał się bać i bić przed nim pokłony, człowiek któremu władza nie odebrała człowieczeństwa, człowiek obejmujący Żyda i całujący Koran i choć nie mam nic wspólnego z jego drogą i wiele kroków uważam za chwiejne, to jest to postać zasługująca na coś więcej niż odpustowe gwizdki i 30 cm długopisy. Nie wspomnę o tym, że kolejny raz świat kpi z Polaka obnoszącego święte obrazy po siołach i strugających świętych w lipie, nie kpiąc i oddając szacunek w rozsądnych proporcjach i formie, temu z którego Polska może być dumna, a któremu Polacy swoją cepelią religijną i kultem graniczącym z fanatyzmem, chwały nie przynoszą.

Poniżej przepis na kompromitację i spowszednienie każdej idei. Cywilizowana Europa i świat ma dziś niezły ubaw przyglądając się polskim obchodom rocznicy śmierci człowieka, który na taki odpustowy korowód bigoterii i religijnego blichtru na pewno nie zasłużył.

08:10
Z dalekiego kraju
reż.Krzysztof Zanussi, wyk.Sam Neill (Marian), Christopher Cazenove (Tadek), Lisa Harrow (Wanda), John Welsh (ksiądz), Maurice Denham (kardynał Stefan Sapieha), Cezary Morawski (Karol Wojtyła/ papież Jan Paweł II), Daniel Olbrychski (kapitan)
Polska/ Wielka Brytania/ Włochy 1981  
10:30
Transmisja mszy św. z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach
Polska 2006  
11:25
Między ziemią a niebem
Polska 2006  
12:00
Anioł Pański
Włochy 2006  
12:15
Między ziemią a niebem
Polska 2006  
12:55
Był taki dzień 2 kwietnia
Polska 2006  
13:00
Wiadomości
Polska 2006  
13:10
Wywiad i opinie wydanie specjalne
Polska 2006  
13:45
Noce i dnie Wiatr w oczy
reż.Jerzy Antczak, wyk.Jadwiga Barańska (Barbara), Jerzy Bińczycki (Bogumił), Barbara Ludwiżanka (Matka Barbary), Jerzy Kamas (Brat Barbary), Janina Traczykówna (Michalina), Andrzej Seweryn (Anzelm), Olgierd Łukaszewicz (Janusz)
Polska 1975  
15:50
Życie i czasy Jana Pawła II
Kanada 2003  
16:45
Jan Paweł II Z dalekiego kraju
Polska 2006  
17:00
Teleexpress
Polska 2006  
17:20
Jan Paweł II U celu drogi
Polska 2006  
17:30
Tulczyn w rok po śmierci naszego Papieża
wyk.Włodzimierz Matuszak (ks. Antoni Wójtowicz), Katarzyna Łaniewska (Józefina Lasek), Ewa Kuryło (Halina Sroka), Wojciech Dąbrowski (Piotr Wojciechowski), Dariusz Kowalski (Janusz Tracz), Irena Karel (Janina Borosiukowa), Marcin Janos Krawczyk (ks. Antoni Król)
 
Od przedszkola do Opola Ulubione piosenki i pieśni Jana Pawła II
wyk.Gość:zespół Promyczki
Polska 2005  
18:40
"Nie mogę uciec od ludzi" Jana Pawła II wspomina sekretarz papieski ks. prałat Mieczysław Mokrzycki
 
19:00
Wieczorynka Nowe przygody Kubusia Puchatka
USA 1996  
19:30
Wiadomości
Polska 2006  
19:50
Sport
Polska 2006  
20:00
Pogoda
Polska 2006  
20:10
"Szukałem Was, a Wy przyszliście do mnie" pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II
Polska 2006  




Matka_Kurka 2006-04-02 18:09
Głosów: 62
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=375

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



Naturalny porządek świata jest taki, że Dobranocka jest o 19.00!
Ta pielgrzymka przypomina mi rytualną kąpiel w Gangesie, podobna skala, podobna bezmyślność pozbawiona higieny ducha i powierzchowność zastępująca religię rytuałem masowej histerii. Jestem tak zniesmaczony tym 4 dniowym odpustem, że moje nastroje uległy radykalizacji. Dotąd uważałem polską wersję katolicyzmu za kiczowatą cepelię, teraz dotarło do mnie, że to jakiś rodzaj okultyzmu serwowany w hipermarketowej wielkiej torbie promocyjnej, gdzie w metrowej gromnicy znajdziemy 30% gratis, a różaniec wykonany z korka można otrzymać w pakiecie z 50 cm długopisem okraszonym Świętym Józefem. Żenujący to spektakl, naprawdę dałbym wiele aby poznać głos rozsądnego katolika, który byłby w stanie po głębokiej refleksji religijnej wyprowadzić mnie z błędu lub pocieszyć łagodniejszą wersją interpretacji zdarzeń, tudzież przyznać mi racje zachowując głęboki szacunek do swojej wiary profanowanej na jego oczach. Zaraz usłyszę, że obrażam uczucia religijne, a ja powiem bez cienia ironii, że staję w obronie katolicyzmu jako religii, której wielu wyznawców po prostu skrywa ze wstydu twarze w dłoniach widząc ten festyn z medialnym terrorem na wszelkich kanałach. Może się mylę, ale to naprawdę nie jest widowisko dla ludzi obdarzonych choćby odrobiną dobrego smaku, a na pewno nie jest to misterium, nie jest to akt wiary, to jest jakaś powierzchowna, plastikowa religijna popkultura pomieszana z komercją bazarową.



Matka_Kurka 2006-05-28 21:23
Głosów: 54
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=306

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



Miałem nadzieję, że polski rustykalny katolicyzm nauczy się czegoś od teologa !
Szczerze mówiąc liczyłem, że głowa państwa Watykan przywiezie do Polski trochę cywilizowanego katolicyzmu i nie zawiodłem się, takie próby były podjęte. Cóż z tego kiedy wykłady papieskie odbywają się w atmosferze cepelii, pieją odpustowe koguciki, łowcy autografów podsuwają 40 cm długopisy opatrzone wizerunkiem świętych, w ogródkach odpucowane krasnale, w oknach pamiątki z I komunii, tasiemki na wiejskich płotach. Słowem polski obrządek wiejskiego obnoszenia obrazów po siołach zdecydowanie zagłuszył teologię głowy państwa Watykan. Edukacja po raz kolejny poniosła w Polsce klęskę. Swoja droga znam tylko 4 państwa, które z podobna histerią i bezkrytycznie przyjmują odpustową wersję religii to : Brazylia, Meksyk, Portugalia i Filipiny.  

Te nie jest misterium, to nie jest refleksja religijna, to nie jest wiara, to jest festyn, na poziomie odpustowym, kicz religijny, takie disco polo i to w dużej części pirackie lub odtwarzane z playbecku na wszystkich kanałach. Żenujący spektakl, gdybym był katolikiem uznałbym to za profanację wiary, obraziłoby to moje uczucia religijne, ale ponieważ jestem ateistą, ten spektakl mnie nie obraża, ale katuje zmysły, morduje poczucie smaku. Czuje się jak Hanibel, któremu w celi przez megafon puszczano 24h na dobę wersety z Biblii.  




Matka_Kurka 2006-05-27 15:28
Głosów: 50
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=307

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



dlaczego MK pisze

dlaczego na jedno kopyto

do oburzonych

dlaczego Matka_Kurka

dlaczego takie nagłówki

eksperyment

Demokracja
Jakiej Polski chcemy?
Silna Polska?
Bóg Honor Ojczyzna
Powstanie Warszawskie
antykomunizm
PIS - prawica?
wolność
liberalizm

tradycja
patriotyzm
kult biedy
dwie wizje Polski
populizm
procedura
dyktatura
rewolucja październikowa
komunizm
dekomunizacja

sprawiedliwość
propaganda sukcesu
normalne państwo
jest taki kraj
rewolucja moralna
kontrasty IV RP
IV RP i media
socjotechnika
skrót myślowy



Zobacz co piszą blogerzy na najnowsze tematy:

wszystkie najnowsze


coś dla miłośników motocykli
Honda
Kawasaki
Suzuki
Yamaha