Poinformuj się o nowym tekście
Abonuj RSS
dla mobilnych:
lajt.matka-kurka.net

głosów: 154503
wizyt: 825087
odsłon: 2103107

Podsumowanie IV RP
Wyjątkowy rok
Historia jednego życia
Zawiniło Webasto
Podwórko

elektorat
polski katolicyzm
człowiek prosty
prawdziwy Polak
kompromitacja
patologia
manipulacja
mentalność kanara

raport wsi
nocna zmiana
stan wojenny
seks afera
lustracja
dyplomacja
gospodarka
prowokacja

kartofel
tandeta
choroba
w pewnej wsi
kuchnia staropolska
spowiedź
czytelnik uzależniony

Archiwum

2008
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń
2007
Grudzień
Listopad
Październik
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń
2006
Grudzień
Listopad
Październik
Wrzesień
Sierpień
Lipiec
Czerwiec
Maj
Kwiecień
Marzec
Luty
Styczeń
2005
Grudzień
Listopad
Październik


czlowiek prosty


W IVRP trzeba modlić się tak, żeby zagłuszyć Boga i sąsiednie nawy!
Ten tekst jestem winny wielu osobom, którym być może, nie dałem szansy na zrozumienie moich intencji, a opaczne rozumienie wywołuje gniew. Często w swoich wypocinach odwołuje się do polskości w tym, co tu dużo mówić, najbardziej stereotypowym i ponurym klimacie, co nie oznacza, że nieprawdziwym, prawdziwym niestety, do bólu prawdziwym. Gro czytających czuje się urażona, oburzona, zniesławiona, niemal na każdym kroku spotykam się z zarzutami, że kpię z tak zwanych `ludzi prostych', wierzących i biednych. Tymczasem to co pisze nie jest ani relacją z życia ludzi biednych, ani prostych, ani wierzących, to co opisuję jest obrazem Polski kołtuńskiej, dewocyjnej i po prostu głupiej, wielowiekową głupotą. Chyba najlepiej będzie kiedy zamiast teorii opisze  historię `człowieka prostego', wierzącego w swoje i niespecjalnie zamożnego, w ten sposób spróbuję uzasadnić, że nie biedą i prostotą gardzę, a głupotą, obłudą, ideologią i faryzeuszostwem. Ten człowiek urodził się na początku lat 70, w rodzinie klasycznie proletariackiej, ojciec ślusarz, matka szwaczka wychowywał się trochę na ulicy, trochę na wsi u dziadków, nie dlatego, że rodzina była patologiczna, zwykła przeciętna goniąca za groszem do pierwszego rodzina. Zabiegani rodzice i dzieci, które sobie musza jakoś radzić. W rodzinie tego człowieka żyło się normalnie, po polsku, była odzież na co dzień i na niedzielę, kiedy się otwierało lodówkę i oczom ukazywało się jedno pęto kiełbasy, nikt nie miał odwagi jej wziąć, kończyła życie podzielona na dwie równe części dla dwójki dzieci. Nie to chce powiedzieć, że głód panował w rodzinie tego człowieka, po prostu były rzeczy do zjedzenia na co dzień i rzeczy od święta. Tyle tytułem dzieciństwa i korzeni człowieka.  

Dorastanie to temat znacznie ciekawszy. Wielki wpływ na  ten proces miały trzy osoby, nie umiał człowiek wskazać hierarchii ważności, więc podam w kolejności przypadkowej: mama, dziadek, ojciec. Mama nauczyła człowieka czegoś co ogólnie można nazwać przyzwoitością, a ponieważ była kobietą `prostą' za przyzwoitość uważała rzeczy proste. Kiedy dają, grzecznie podziękować, po cudze nie sięgać, swojego bronić, ale krwi nie przelewać,  lepiej oddać niż szarpać i popsuć. Na ulicy starszym okazać szacunek ukłonem, w kościele śpiewać tak by Bóg słyszał, nie sąsiednie nawy, kłamać tylko wtedy, gdy prawdą można zabić lub okaleczyć na całe życie, przy stole nie chlipać, buty pastować. Polityki unikać jak ognia, nie wychylać sie, ale dla ludzi być dobrym i ludziom pomagać. Z tej ostatniej przyczyny mama człowieka przypięła znaczek, który wówczas jeszcze coś znaczył, był jak medalik, kto śmiał nazwać znaczek partyjnym mógł w pysk oberwać, znaczek był `Solidarny'. Ojciec człowieka w zupełnie innym żył świcie, właściwie poza gorzką nauką niczego człowiek od ojca nie zyskał. Życie jakie jest takie jest, rano świt, wieczorem zachód, pośrodku praca, leżanka, piwo, TV (jeszcze bez pilota), więcej nie potrzeba. Kościoły omijać,  bo nuda i hipokryzja księdza, w to miejsce wierzyć w raj na ziemi, każdemu po równo, zamiast brewiarza legitymacja, ale i ta bez wiary, szary wypełniacz smutnej większości. Niby pies niby wydra, niby działacz, ale bez talonów na malucha w dużym pokoju stare meble, taki los człowieka ślepo oddanego idei, bez korzyści materialnych. I w końcu dziadek, co 4 klasy miał przedwojennej szkoły, a babcia chętnie opowiadała anegdotę o tym jak zero i zero u dziadka w dwa zera się schodziły. Dziadek komuny nie lubił, Boga szanował lecz dziwny i na wiejskie warunki szalony był to szacunek, on Boga zawsze oddzielał od księdza, pierwszemu zanosił pokorne modły, a drugiemu nie szczędził krytyki. Dziadek w życiu przeszedł wiele, od Żyda zebrał cięgi za kradzione jabłka, UPA piłą mu krewnych rżnęła, a jego samego  Niemcy na roboty wywieźli. W Niemczech różnie bywało, pracował dziadek u bauera o dziwo chwalił Niemca pod niebiosy, dobry był człowiek, ale nabroił dziadek podkradając ze strychu wędzonkę i tym sposobem trafił do obozu, gdzie lekko już nie było.  

Żadne to bohaterstwo siedzieć w baraku przez rąbankę, wręcz groteska, jednak w życiu człowiek popełnia głupoty i ciężko za nie płaci, świeci są na obrazach. Od dziadka nauczył sie człowiek tego, że Żyd ma prawo pośladki obić, gdy mu jabłka podbierać, są Niemcy dobrzy i Niemcy okrutni, jednak nie wypada żadnemu rąbanki podkradać i głupio z kary obozu za tak pospolity występek budować obraz bohaterstwa i patriotyzmu, z drugiej stron błędy życia nie przekreślają lecz uczą. Z sentymentem wspominał dziadek dom zostawiony na Ukrainie, gdzie bandyci krew przelewali, ale nie brakowało tych co dawali ściganym Polakom schronienie, `życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na jaki smak trafisz', tak jakoś podobnie mawiał pewien słynny amerykański biegacz. Tyle nauk, które potem ukształtowały człowieka. Początki dorosłego życia człowieka były bolesne, tułanie się bez celu na modłę ojca, poszukiwanie sensu i pracy, raczej nędznie, niż bogato, praca fizyczna w pocie czoła mimo matury, odkładanie dalszej nauki pod byle pretekstem i kurs w dół. Przebudzenie nastąpiło, gdy w mętnych oparach beznadziei połyskiwało dno. Wówczas wszystko na hura, wyjazd z miasteczka do `polskiej metropolii', rano praca już nieco lepsza - biurowa, wieczorem zaniedbana szkoła i tak krok po kroku coraz wyżej, aż dno przestało połyskiwać. Potem następny odważny krok po zdobytym doświadczeniu i ukończonej nauce w szacownej uczelni idzie człowiek na swoje, do pomocy i motywacji ma żonę i pociechę. Trudno idzie zrazu, strach paraliżuje, mało doświadczenia i nieugruntowana wiedza, ale z drugiej strony upór ośli i wytyczona droga. Udaje się i choć to tylko uzyskana materia, pozwala duchowi odpocząć i cieszyć się nie martwiąc o rzeczy przyziemne. Koniec dojrzewania początek życia dojrzałego.

Teraz przed człowiekiem najtrudniejsze stoi zadanie, przekazać małej istocie nie receptę, bo te od wieków są gotowe i trują chemicznie umysły, a małe wskazówki, z których chce to skorzysta, nie chce odrzuci. Głosem niepewnym ostatecznych racji przekaże człowiek dojrzały prawie, mniej więcej takie uwagi. Żyć trzeba tak, by żyć się chciało, pomysłów jest wiele dla jednego Bóg wyznacza cele, dla drugiego partyjna legitymacja, miłość, kariera, rzeczy takie i owakie. Każdy może być podły lub szlachetny, razem mogą się porozumieć albo wyżynać, gdy przestaje się liczyć Bóg i idea, a słychać tylko fanatyczną homilię księdza i sekretarza nie ma miłości, kariery, rzeczy takich i owakich, jest przepaść kierunek w dół. Każda wiara dodaje otuchy wierzącemu, niekoniecznie pozostałym, nie ma potrzeby drugiemu wmawiać w co wierzyć wypada, ale i nie wolno sobie odmawiać myślenia gdy zewsząd atakuje doktryna. Świat jest jak pudełko czekoladek, jednak wiele od nas samych zależy, w wyborze smakowitej pralinki pomaga szkoła, ciężka praca nad sobą i niepopularna uczciwość. Kradzione smakuje jednak można jak dziadek od Żyda po grzbiecie oberwać i wstydu kupa zamiast łakoci. Tak już się stało, że sie tu urodziliśmy, `tu' nazywa się Polska, biedny to kraj i wyśmiewany po świecie, głupio jest żyć w kraju obśmianym, trzeba głośno mówić dlaczego sie z nas śmieją i przyczyny usuwać, to nazywam patriotyzmem, chociaż dalekie jest moje pojęcie od pojęcia, którym pospolicie sie szafuje. Nie ma potrzeby przy naprawianiu Polski śpiewać hymny, Boga wzywać nadaremno, owijać sie sztandarami, rzecz należy czynić po cichu i co najważniejsze konsekwentnie i dopiero gdy zrobione pokazać. Nie chwalić się, jeśli dobrze zrobione inni pochwalą. Zostawić Niemców, Ukraińców i innych sąsiadów w spokoju, przebaczyć i prosić o przebaczenie, pamiętając o krzywdach własnych i obcych, nie poszukiwać krzywd nowych. Na koniec rzeczy najważniejsze. Nigdy nie ufać ludziom, którzy śpiewają tak by sąsiednie nawy słyszały, którzy bez szkoły nauczają, którzy mannę obiecują dla popierających nauki i kwaśny deszcz dla wrogów. Jeśli wierzyć to w Boga nie księdza, jeśli służyć to idei nie legitymacji i nie nawracać tych co nie wierzą i nie szczuć tych co nie chcą idei służyć, można żyć godnie nie wierząc i nie służąc.  Wiara, czy służenie w samej istocie nie czyni godnym, jedynie złączone z rozumem mogą pomóc żyć i nie szkodzić innym.

PS Wszelkie podobieństwo do człowieka i faktów jest przypadkowe, nie należy wyciągać pochopnych analogii.



Matka_Kurka 2006-09-29 08:55
Głosów: 87
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=52

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



Cieszy mnie bardzo, że premier toleruje homoseksualizm i nie jest antysemitą !
Cieszy mnie tym bardziej, że zostało to głośno i wyraźnie powiedziane na forum całej Europy. Oczekuję, że szatb i obywatele IVRP pochwalą swojego lidera za nieco wymuszoną postawę "europejską" i pójda w nowym wyznaczonym kierunku. A teraz do rzeczy, bo farsę mamy na co dzień.  

Kiedyś mój dziadek, człowiek ciekawy świata i zafascynowany techniką, kupił polski telewizor Unitra. Już pierwszego dnia otworzył tylną ścianką i mając w pamięci obraz technika kręcącego przy potencjometrach zaczął jak to się wyraził "prostować ludzi'. Jak łatwo się domyślić prostowanie ludzi dziadkowi nie szło tak, jak dziadek zakładał. Co dotknął potencjometru ludzie się wydłużali lub robili beczułkowaci. Gdy słońce zaczęło powoli znikać na horyzoncie, dziadek wypowiedział do babci sakramentalne słowa: "No nic...i tu pada znane łacińskie słowo określające damę lekkich obyczajów.., mus do ZURiT jechać'. Po powrocie z ówczesnego zakładu usługowego dziadek pełen dumy obwieścił: "Naprawiłem ludzi, teraz ludzie są proste".  

Co ma dziadek do wizyty premiera? Kochani niestety prawie wszystko. Jegomość prostuje ludzi, że pojechał naprawiać, by zapomnieli o tym, że sam grzebał przy potencjometrach. Różnica między dziadkiem i jego prezesowatością jest tylko taka, że dziadek oddał odbiornik fachowcom (jacy by nie byli) i cała rodzina odetchnęła z ulgą, a I sekretarz nadal samotnie manipuluje przy potencjometrach. Na razie doszedł do etapu, w którym odbiornik przerobił na nadajnik, ale słuchają go tylko, jak to mawiał dziadek "pokrzywione ludzie", oraz tacy zupełnie prości.




Matka_Kurka 2006-08-30 19:45
Głosów: 58
URL do tego tekstu: http://www.matka-kurka.net/post/?p=151

komentarze i post na forum onet.pl



Głosuj na ten tekst      Wyślij ten tekst na E-Mail  



dlaczego MK pisze

dlaczego na jedno kopyto

do oburzonych

dlaczego Matka_Kurka

dlaczego takie nagłówki

eksperyment

Demokracja
Jakiej Polski chcemy?
Silna Polska?
Bóg Honor Ojczyzna
Powstanie Warszawskie
antykomunizm
PIS - prawica?
wolność
liberalizm

tradycja
patriotyzm
kult biedy
dwie wizje Polski
populizm
procedura
dyktatura
rewolucja październikowa
komunizm
dekomunizacja

sprawiedliwość
propaganda sukcesu
normalne państwo
jest taki kraj
rewolucja moralna
kontrasty IV RP
IV RP i media
socjotechnika
skrót myślowy



Zobacz co piszą blogerzy na najnowsze tematy:

wszystkie najnowsze


coś dla miłośników motocykli
Honda
Kawasaki
Suzuki
Yamaha